Übel Blatt - Odcinki 1-2

Fani mrocznej, epickiej fantastyki, radujcie się! Długo wyczekiwana, 24-tomowa manga Etoroujiego Shiono, Übel Blatt, wreszcie doczekała się adaptacji anime! Pierwotnie wydawana w latach 2004-2019, adaptacja, która ukaże się dopiero w 2025 roku, jest z pewnością niespodzianką, choć może mieć to związek z synergią marketingową dla kontynuacji mangi, Übel Blatt II: Rycerze Zmarłego Króla, która zadebiutuje w 2024 roku.
Wiem, że wielu zapalonych czytelników było zarówno zaskoczonych, jak i zachwyconych, gdy ogłoszono to anime, i bez wątpienia martwi się teraz, czy serial odda sprawiedliwość ich ukochanemu, ostremu dramatowi. Bazując na jakości tych dwóch pierwszych odcinków… powiedziałbym, że sprawy wyglądają całkiem pozytywnie.
Przyznam, że nigdy nie czytałem oryginalnej mangi, więc do tych recenzji podchodzić będę z perspektywy całkowitego nowicjusza w świecie Übel Blatt. Choć wiele innych anime i mang z tego gatunku, jak Berserk – najbardziej oczywisty punkt odniesienia – przypadło mi do gustu.
Jeśli anime mi się spodoba, być może kiedyś skuszę się nawet na mangę.
Prolog

Akcja Übel Blatt rozgrywa się w roku 3992 A.D. (Anno Dunatto), w germańskiej krainie wypełnionej brutalistyczną, średniowieczną architekturą i anachroniczną, futurystyczną technologią, taką jak latające sterowce.
Wszystko i wszyscy mają niemieckie imiona, w tym protagonista Köinzell, państwa Szaalenden i Wischtech, a nawet tytuły odcinków, takie jak DURCH BURCH i UNTER MORGEN MONDEN. Dwadzieścia lat wcześniej, Cesarz Szaalenden wysłał czternastu wojowników do walki przeciwko wrogiemu państwu Wischtech, ale tylko siedmiu powróciło.
Z czternastu, trzech zginęło, wypełniając swój obowiązek, a tylko czterech ukończyło swoje zadanie, zanim zostali zamordowani przez pozostałych siedmiu wojowników, którzy czekali na nich i następnie ich zdradzili. Tych siedmiu zdradzieckich wojowników fałszywie przypisało sobie zwycięstwo swoich poległych towarzyszy, ogłaszając się „Siedmioma Bohaterami”.
Scena otwierająca serial to retrospekcja do roku 3972 A.D., ukazująca, jak ci „bohaterowie” bezwzględnie mordują jednego ze swoich sojuszników, z krwią tryskającą z jego oczodołu. Już na starcie Übel Blatt jasno pokazuje, w jakim tonie będzie utrzymany.
Siedmiu Bohaterów

Obecnie kraina Siedmiu Bohaterów jest znana jako spokojna utopia, przyciągająca azylantów z dalekich stron, którzy próbują przedrzeć się przez surowe kontrole graniczne w poszukiwaniu lepszego życia. Przy otoczonej murem granicy, kontrolowanej przez skorumpowany klasztor, poznajemy delikatną, różowowłosą elfią dziewczynę, której nieudana próba ukrycia się w powozie omal nie doprowadza do egzekucji.
Zostaje uratowana przez nieco starszego półelfa, Köinzella, który myli ją ze swoją siostrą i spontanicznie nazywa ją „Peepi” – imieniem, któremu ona zaciekle się sprzeciwia. Jej prawdziwego imienia najwyraźniej nie poznajemy.
Pozorna młodość Köinzella kryje w sobie jego niesamowite umiejętności bojowe. Niektóre z najlepszych scen w pierwszych dwóch odcinkach ukazują go, jak za pomocą swoich niesamowitych umiejętności szermierczych, w chaotyczny, lecz efektywny sposób, wysyła fale wrogów do krwawej mogiły.
Zemsta na Siedmiu Bohaterach?

Z jakiegoś powodu kieruje nim zemsta na Siedmiu Bohaterach, a retrospekcje w drugim odcinku sugerują, że jest on w jakiś sposób powiązany z jednym z wojowników, których rzekomo zabili.
Przypuszczam, że jego tajemnicza prawdziwa natura zostanie kiedyś ujawniona, ale we wspomnieniu jego tożsamość „Aschriit” to ludzki chłopiec, innej rasy, więc czy jest to jakaś historia zemsty poprzez reinkarnację?
Do tej pory Köinzell musiał mierzyć się jedynie z dość stereotypowym, skorumpowanym mnichem, który nieco przypomina Ojca Cornella z Fullmetal Alchemist, oraz z jego armią spiskujących, bezpostaciowych zbirów w metalowych maskach.
Charakterystyka mnicha jest ledwo niuansowa; to po prostu chciwiec strzegący granicy, ponieważ to napełnia skarbce jego klasztoru. Sojusznicy Köinzella są na razie podobnie płytko zarysowani.
Peepi

Biedna Peepi istnieje głównie po to, by znaleźć się w niebezpieczeństwie lub zostać upokorzoną; w pewnym momencie, z powodu mokrych i brudnych ubrań, musi założyć bardzo skąpy, całkowicie niestosowny do wieku strój, co wydaje się niepotrzebnie przerażające.
Strój ludzkiej przemytniczki Altey również jest raczej niepraktyczny, podczas gdy wszyscy mężczyźni są ubrani dość konserwatywnie. Choć nie jest to czynnik dyskwalifikujący, uważam to za więcej niż trochę wyuzdane. Prowadzi jednak tawernę, więc być może jest też egzotyczną tancerką? Nic innego nie mogłoby wyjaśnić jej dziwacznego stroju.
Wied, inny przemytnik, nosi opaskę na oku i jest standardową, szorstką, ale mgliście heroiczną postacią, która kilkakrotnie ratuje życie Peepi. Z centralnej czwórki, Köinzell jest zdecydowanie najciekawszy. Szczególnie podobają mi się jego absurdalnie długie warkocze, które na końcach są zawiązane w kształt sztyletów. Czyżby nie kaleczyły mu nóg, gdy idzie?
Walka ze Zwykłym Potworem

Kulminacja pierwszego odcinka, walka z generycznym potworem, nieco się dłuży. Nie jest tak ekscytująca, jak powinna być, co nie pozostawia najlepszego pierwszego wrażenia. Na szczęście walka z wytatuowanym najemnikiem w drugim odcinku jest znacznie bardziej wciągająca.
Włada on przeklętym mieczem, który wydaje paraliżujące krzyki biednej, torturowanej wróżki przykutej do jego rękojeści, której istnienie doprowadza Köinzella do łez gniewu. Wygląda na to, że jest to świat fantasy, w którym potężni wykorzystują słabych i czerpią z nich zyski; miejmy nadzieję, że to żyzny grunt dla dobrej, satysfakcjonującej fantazji o zemście.
Ogólnie rzecz biorąc, drugi odcinek jest bardziej obiecujący niż pierwszy, ponieważ zaczyna rozbudowywać świat i jego bohaterów, dostarczając intrygujące tło fabularne i więcej elementów fantasy.
Pod koniec odcinka Köinzell jedzie na latającym smoku po tym, jak magicznie zniszczył ogromną kamienną strukturę, Tysiąc Kamiennych Włóczni, uwalniając za pomocą swojego magicznego miecza skamieniałe zwłoki swojego dawnego towarzysza, które były do niej przywiązane. Tego rodzaju szaleństwo na dużą skalę to dokładnie ten typ fantastyki anime, który trafia w moje gusta.
Podsumowanie
Szkoda, że estetyka nie jest nieco wyższej jakości, aby dorównać monumentalnemu charakterowi narracji. Postacie są nieco zbyt generyczne pod względem anime designu, a animacje walk mogłyby być płynniejsze i bardziej szczegółowe. Ale cieszę się, że nie mamy do czynienia z rozczarowaniem na poziomie Berserka z 2016 roku. Wygląda to na rodzaj historii, która skorzystałaby na prestiżowej produkcji na poziomie Frieren czy Delicious in Dungeon, ale niestety nie to tutaj otrzymujemy.
Słyszałem, że w pierwszych tomach mangi są nieprzyjemne sceny z gwałtem i napaścią seksualną, ale jak dotąd w tej adaptacji ich nie było. Nie mam nic przeciwko takiemu materiałowi w fikcji, o ile służy on odpowiednio historii, a postacie są traktowane z szacunkiem, a nie jest tam tylko dla podniecenia widza. Jeśli adaptacja będzie nadal pomijać te sceny, rodzi się pytanie, jak bardzo były one potrzebne w pierwszej kolejności. Czas pokaże, jak sądzę.