Shangri-La Frontier - Odcinek 14

Druga połowa Shangri-La Frontier startuje odcinkiem, który ponownie napawa nadzieją – ale niecierpliwość rośnie. Pomiędzy zabawnymi momentami, nowymi postaciami i heavy metalową czołówką, seria zmaga się z problemami tempa narracji. Kiedy wreszcie nadejdzie długo wyczekiwane rozwiązanie? Przyjrzyjmy się aktualnemu odcinkowi.
Frustrujące wprowadzenie
Po krótkiej przerwie rozpoczynamy nowy rok… kolejnym odcinkiem, który bardziej przypomina akt przygotowawczy. Wiem, że się powtarzam, ale w połowie dwuczęściowego sezonu nie mogę oprzeć się wrażeniu, że niemal połowa dotychczasowych odcinków składała się wyłącznie z przygotowań i treningu – przy minimalnym rozwoju fabuły.
Shangri-La Frontier to seria, w której wiele scen sprawia mi przyjemność w danym momencie, jak choćby zabawna scena, w której Sunraku kupuje umiejętności. Ale kiedy muszę wyjaśnić, co się wydarzyło, nie ma zbyt wiele do powiedzenia.
Pierwsza jedna trzecia tego odcinka pokazywała jedynie Sunraku trenującego nowicjusza w zupełnie innej grze.
Choć rzut oka na kulturę „Łowców Błędów” był interesujący, to jakoś sprawiało to wrażenie dodatkowego rozdziału na końcu książki, który co prawda pasuje do głównej historii, ale zostałby przeniesiony gdzie indziej z obawy przed problemami z tempem. Tyle że tutaj nie został przeniesiony… i w rezultacie tempo na tym ucierpiało.
Trening, który przypomina dodatkowy rozdział

Nowa postać, którą Sunraku trenuje w grze walki, wydaje się sympatyczna – może pojawi się później? Nowa piosenka w czołówce, swoją drogą, tak metalowa, jak tylko się da, przedstawiła wiele nowych postaci, które mają pojawić się w drugiej połowie. Czekam na to z niecierpliwością.
Ale zastanawiam się, jak długo jeszcze będziemy musieli czekać bez… ROZWIĄZANIA ŻADNEJ z dużych rewelacji z ostatnich sześciu odcinków.
Zamiast tego nadal trenujemy do nieuniknionej walki z bossem, a odcinek kończy się ogłoszeniem: „Teraz zróbmy najpierw misję poboczną”.
Logika irytującej misji pobocznej

Misja poboczna ma sens, ponieważ inni gracze już farmią punkty doświadczenia przy tym bossie. Ponieważ prawdopodobnie zostanie on usunięty po pokonaniu, jest jasne, że niektórzy gracze chcą temu zapobiec. Spodobało mi się, jak to zostało powiązane z wcześniej ustalonym problemem PKersów (Player Killers).
Konfrontacja z innymi graczami mogłaby być ekscytująca, ale wyczucie czasu wydaje się dziwne.
Może jestem niecierpliwy, ale misja poboczna obiecuje lukratywne nagrody. Miejmy nadzieję, że dla nas, widzów, będzie równie satysfakcjonująca.
Wnioski od cierpliwego widza
Czasami trzeba przebrnąć przez nużące fragmenty grindu, aby zostać nagrodzonym tym piękniejszymi walkami z bossami.
Zaufajmy tej ścieżce – i miejmy nadzieję, że misje poboczne nie będą przypominać irytujących obowiązków.